29 sty 2016

Co robić, gdy nie chce się nic?


Dobre pytanie. Postanowienie odchodzi na dalszy plan? Zapał zgasł? Tak już bywa. Koniec stycznia.

Są takie dni, gdy jedynym Twoim marzeniem jest schować się pod kocem i przeczekać tę kiepską pogodę i wszystkie problemy zalać gorącą herbatą. Litrami gorącej herbaty. Naprawdę nie chce się całkowicie nic. Ale chyba tak nie można. Nie no można, ale p co tracić czas. Dlaczego marnować dzień? Wiem, że na podwórku leje, jakby wszyscy święci nagle w tym samym czasie brali prysznic, a w domu jest minus milion. Ale trochę szkoda czasu. Czasem nie warto spędzać go bezczynnie.

Moim największym wrogiem aktywności jest youtube. Jakieś diabelskie nasienie wymyśliło yt. Koszmar. Tyle czasu na nim spędzam, że czasem nie jestem w stanie zorientować się, że zdążyło się już ściemnić. Ale żebym oglądała jakieś ciekawe wykłady czy popularnonaukowe filmy. Nie. Zdarza mi się, ale najczęstszą rzeczą są kanały youtuberów, ale nie jakieś Abstrachuje czy coś podobnego. Tylko brytyjskie filmiki z serii "Never have I ever". Nawet mnie to nie obchodzi, ale lubię słuchać ich akcentu. Kocham brytyjski akcent.

Czyli moim największym marnowaczem czasu jest youtube. Słowotwórstwo jest moją bardzo mocną stroną. Znam ludzi, którzy mają to opanowane na poziomie eksperckim. Każdy ma taki swój czasomarnowacz. Warto czasem odpocząć i się najzwyczajniej odmóżdżyć przy głupiej komedii. Ale nie traćcie czasu na głupoty. Spożytkujcie go na coś mądrego i pięknego. Pamiętajcie dzieciaczki, chłońcie naukę.
Ten akapit jest chyba najdziwniejszy w całym wpisie.

Zawsze jest trudno z nowymi przedsięwzięciami. Masz pomysł na życie, ale nie wiesz jak go zrealizować. Ja też jeszcze nie wiem, jak zrealizuję swój. Ale wiem jedno, że trzeba być kreatywnym i jak najwięcej czerpać ze wszystkiego co nasz otacza. Teraz największym medium jest internet. Chcę zrobić wszystko, żeby nic mnie nie ogłupiało i żeby nawet nie miało takiej możliwości. Trzeba się nauczyć dobrze korzystać z dostępnych źródeł.

Teraz proszę o uwagę. Chcesz się poduczyć angielskiego, a Twój zapał kończył się po trzech dniach, maksymalnie po tygodniu? W takim przypadku wyzywam Cię! To nie będzie byle jakie wyzwanie, ale 30 dni z angielskim. Słownie: trzydzieści. Każdego dnia będę wrzucała na moim fanpage'u trzy słówka. Będę starała się, żeby nie były w podobnym temacie, ponieważ lubię uprzykrzać życie. słówka będą na różnym poziomie.  Ja też będę się z wami uczyła, a przyznam się szczerze, że nie wszystkie znałam wcześniej. Ba, większości nie słyszałam. Dla mnie to też wyzwanie. Mam nadzieję, że do mnie dołączycie. Zaczniemy od poniedziałku albo od pierwszego. Ale to ten sam dzień!

Mam nadzieję, że 1. marca nauczymy się ostatnich trzech słówek i nasze słownictwo będzie bogatsze o 90 wyrażeń.

PS. Ostatnio wrzuciłam motywującą playlistę na bloga. Nie tyle co motywującą, ale po przesłuchaniu czuć od razu więcej energii. Nie wiem jak wy, ale ja tak mam. Cały czas ją aktualizuję. Więc nie martwcie się, że wam się znudzi.

Disqus

blog comments powered by Disqus