12 gru 2015

Renifer pod choinką


Tak, to już. Zaczyna się czuć czas, kiedy wypadałoby ubrać choinkę. Ba, wręcz należałoby.
A co jest najlepsze w takim momencie pasuje do zdobienia świątecznego drzewka?

Najlepsze w takim momencie są kolędy. Ale te polskie o małym Jezusku w żłóbeczku, a nie te zagraniczne o Mikołaju. Ale przecież nie byłabym sobą, żebym na przekór całemu światu, nie wspomniała o Franku Sinatrze. Bo dzisiaj przypada dokładnie 100. rocznica jego narodzin. Jemu zawdzięczam wiarę w ludzki talent. To właśnie o nim myślę, kiedy słyszę: pośpiewajmy coś świątecznego. No może nie na przekór światu, ale na pewno miło mi jest uprzykrzyć wszystkim życie wspominając o grudniowych melodiach.


No bo przecież czym są święta bez śniegu. Tak mi się wydaje/jestem prawie pewna, że w tym roku śniegu nie będzie. Co najwyżej deszcz, ale z tego się nie cieszymy i nie cieszmy, tylko dajmy sobie trochę czasu, żeby jak dziecko posiedzieć przy bożonarodzeniowym drzewku i pomarzyć, że gdzieś tam jest śnieg, dużo śniegu.

Zawsze chciałam dostać jakieś zwierzątko na święta. Bardzo lubię zwierzątka i darzę je ogromnym szacunkiem. Ale zawsze chciałam mieć jeża, lub mysz, lub renifera. A dostawałam lalki i planszówki. Chociaż teraz doceniam gry planszowe czy puzzle. Uczą skupienia i pozwalają wykreować jakąś strategię. Teraz mi się podobają, wtedy były nudne. No cóż, z wiekiem robię się bardziej nudna.

Ale też nie sprowadzajmy tego święta do choinki i karpia, którego i tak nikt nie lubi(!), tylko moja mama. Ale ona potrafi nawet karpia zrobić cudownie. To przecież jest BOŻE Narodzenie. Nie jakiegoś tam zwykłego dzieciaczka tylko BOGA. Mam nadzieje, że wszyscy o tym wiedzą i pamiętają.

Kiedyś pisałam listy do świętego Mikołaja i nadal nie wiem jak moi rodzice mogli pozwolić obcemu człowiekowi wkradać się do naszego domu. A co jeśli to był Mikołaj-psychopata? Swoją drogą, to jak rodzice podrzucali te prezenty pod choinkę? To pozostanie w pudełeczku nierozwiązanych zagadek z dzieciństwa. Mam ich dużo, więc spisuję i czekam na odpowiedni dzień, kiedy to usiądę z rodzicami przy herbatce i w końcu poznam te wszystkie odpowiedzi. Nie sądzę, że kiedykolwiek to się wydarzy. To jest strzeżona tajemnica i poznają ją dopiero ludzie, kiedy w ich życiu pojawia się dziecko. Czyli jeszcze trochę poczekam.

Już drugi tydzień Adwentu (małego Wielkiego Postu) się kończy, a ja jeszcze nie miałam momentu, w którym mogłabym odpocząć i pomyśleć chwilę o mijającym roku. Teraz powinniśmy mieć na to czas, żeby przemyśleć wszystko co się zrobiło, a czego nie, co jeszcze trzeba wykonać, do czego jeszcze nam brakuje. Zastanowić się jak daleko jesteśmy od tego, co sobie zaplanowaliśmy, a może nasz plan został osiągnięty, jak daleko odeszliśmy od realizacji swoich celów i marzeń. I oto nadeszła chwila, w której orientuję się, że nie wszystko co chciałam zostało zrobione, ale z każdym krokiem zbliżam się do celu. Taka chwila refleksji jest zdecydowanie potrzebna. W szczególności, gdy cały czas jesteśmy zabiegani i działamy na najwyższych obrotach.

Przecież to jest czas, kiedy możemy się zatrzymać i zamiast robić noworoczne postanowienia i listę "to do", można zrobić coś zupełnie odwrotnego to znaczy listę "done". I świat od razu będzie piękniejszy. Wówczas zobaczymy ile pracy włożyliśmy w nasze życie, aby było takim, jakie teraz jest. Nie należy mieć do siebie pretensji, że czegoś nie zrobiliśmy. Widocznie nie było nam to przeznaczone. 

Załączam playlistę ze świątecznymi piosenkami. Znajdują się tam wszystkim dobrze znane melodie, ale też i utwory młodych wokalistów. Ariana Grande tu jest <3

Disqus

blog comments powered by Disqus