30 lip 2014

Mając wszystko gdzieś

Dzień jak co dzień. Odkurzam, piorę, prasuję. Nie. To musi być jakieś święto. No bo jak to w wakacje sprzątać. No tak, ale dzień sprzątania za mną i nie widać różnicy. No to będzie na następny dzień. Ale znowu będzie całodniowy bałagan. 

Odkurzam, widzę obcych ludzi za oknem, pukają do drzwi, a to przecież sobota. To chyba świadkowie. Nie otworzyłam. Nie dlatego, że nie otwieram im, tylko dlatego, że byłam bardzo zajęta. Bo odkurzam, a chcę mieć czysto, więc odwracam się plecami do okna i nadal odkurzam. Nie z braku życzliwości, tylko po prostu jestem zajęta. Pamiętam jak kiedyś kolega - taki sceptyk jeśli chodzi o wiarę - czytał Pismo Święte. Nie dlatego, że go zauroczyło, tylko dlatego, że jak świadkowie przyjdą, to wiedzieć o czym się rozmawia, wytknąć błędy w ich rozumowaniu. Jakiś czas temu przechodziłam przez park i jakiś pan zaczepił takiego młodego chłopaka, ale ten z szacunku słuchał co ów pan ma do powiedzenia. Chwilę później na przystanku zaczepiła mnie pani i też nagabywała mnie na przyjście na takie spotkanie, jakieś święto czy coś tam. Ja kulturalnie powiedziałam, że pójdę do kościoła na Niedzielę Palmową i że nie interesuje mnie ich święto, bo ja mam Boga, który mi wszystko wybaczy. Nadal mam nadzieję, że nie zabrzmiało to jakoś opryskliwie. Zawsze staram się mówić do nich z uprzejmością. Z szacunku do czyjejś wiary, bo religią tego nie mogę nazwać. Według sądu francuskiego Świadkowie Jehowy są sektą. Nazwijmy ich związkiem wyznaniowym (tak mówi wikipedia). No i Strażnica. Jedno z najbardziej poczytnych czasopism. Przyznam się otworzyłam i patrzę fragment z Biblii, to i ja otwieram swoją. Patrzę a tam zupełnie coś innego. A tu się dowiaduję, że oni mają swój przekład Pisma Świętego, tłumaczona z angielskiego. I zamiast słowa "Bóg" wstawili "Jehowa". Dlaczego? Z hebrajskiego imię Boże zapisywane jest JHWH i do tego dorzucone zostały samogłoski ze słów "Adonai" i "Elohim". I jak tu można uwierzyć takiemu słowu, skoro jest ono wymyślone? To przekreślę, dodam tamto i sprzedam jako Biblię. Może uwierzą. Świętokradztwo.

I naprawdę nie chcę tu obrażać czyjegoś wyznania, bo dobrze, że się go trzymają. Bo wierzą, że dzięki nawracaniu kogoś, zostaną jednymi z 144 tysięcy w niebie. 

Chciałam napisać o embargach na polskie jabłka, o Eboli, o walkach w Izraelu i Palestynie. O tym jak Cameron zabiera imigrantom zasiłki, jak internauci robią sobie zdjęcia z własną kartą kredytową. O tym jak nie wpuścili do bawialni dla dzieci dziewczynki z zespołem Downa. Ale znowu zeszło do wiary.

Putin ma wszystko gdzieś. Bo jak mogą mu zagrozić jakieś sankcje?

#jedzjabłka

Disqus

blog comments powered by Disqus